Kopiec Kościuszki w Krakowie. Czym jest i co znaczy?

Mieczysław Rokosz

Są* miejsca szczególne swą urodą, aurą i wymowną treścią. Wywołują emocje, ożywiają myśli, wiążą uczucia. Uświęcone idącą czasem od pokoleń tradycją miejsca-symbole, miejsca jakby święte. Ma je każdy naród. Pozosta­ją pod szczególną opieką. Bywają celem naszej pielgrzymki, wędrujemy tam, choćby myślą, są ważnym punktem dojścia – miejsca pamięci. Liczą się do nich zawsze groby bohaterów. W polskiej przestrzeni do takich miejsc od 180 z górą lat należy niewątpliwie Kopiec Kościuszki w Krakowie. Jakie treści wyraża ten Kopiec?

Tadeusz Kościuszko, który w 1794 r. stanął na czele walki w obronie resztek państwowości, skupił wokół siebie wszystkie żywioły narodowe, jak przedtem skupiał je majestat królewskiej korony. Kościuszko urzeczywistnił na czas powstania model nowoczesnego, solidarnego narodu stającego we wspólnej sprawie. Mimo klęski powstania i mimo ostatecznej katastrofy pań­stwa – takim pozostał dla następnych pokoleń. Powie o nim Stefan Żeromski, że należy on do tych wielkich „bezinteresownych duchów przewod­nich, co są jak tęgie wino krzepiące naszą jedność”. Nie ufał Napoleonowi. Odmówił również propozycjom cara Aleksandra w czasie kongresu wie­deńskiego. Wierzył jedynie we własną siłę narodu twierdząc, że sam może odzyskać niepodległość. Insurekcja i ta teza Kościuszki złożyły się na jego testament polityczny dla pokoleń w niewoli. Ten testament wytyczył przy­najmniej jeden nurt naszych XIX-wiecznych dziejów, nurt walki o niepodle­głość aż po czyn zbrojny Legionów.

„Był samą Polską” – powiedział o Kościuszce francuski kolega Mickie­wicza z College de France, Jules Michelet; ale jest on także bohaterem naro­du amerykańskiego. Jest więc Kościuszko bohaterem narodowym, ale i bo­haterem dwu kontynentów. Jednak tradycja związana z wodzem powstania skoncentrowała się najdobitniej i najpełniej w Krakowie. Tutaj ogłoszono akt Insurekcji, tu przysięgał na Rynku, a później, jak czytamy w Panu Tadeuszu, także „na stopniach ołtarzów. Że […] wypędzi z Polski trzech mocarzów”. Gdy zaś po latach, 15 października 1817 r., zmarł w szwajcarskiej Solurze – zdecydowano, że zostanie pochowany w wawelskiej krypcie. Najpierw był pogrzeb w Solurze. Trumnę nieśli żebracy, którym zmarły zapisał szczo­dre jałmużny. Później, w czerwcu 1818 r. w Krakowie odbył się wawelski pogrzeb Kościuszki. Był wielką manifestacją patriotyczną wszystkich sta­nów. Serce Naczelnika pozostało tymczasem w Szwajcarii, nim po różnych kolejach w 1927 r. wróciło do wolnej Warszawy.

Niebawem też w Krakowie postanowiono przystąpić do budowy nie­zwykłego monumentu. Naród w ciągu trzech lat usypał swemu Naczelniko­wi górę, symboliczną mogiłę. Kopiec, uznając go za najtrwalszy, „pomnik godny Jego, skromny a wielki, prosty a wspaniały”. Było to nawiązanie do podkrakowskich kopców, legendarnych mogił Kraka i Wandy, ale może tro­chę i do helleńskich kurhanów i grobów bohaterów. Był czas schyłku klasycyzmu, kiełkował romantyzm. Romantyzm to okres, w którym wyobraże­nia ludzi były bardziej skłonne do „walki z czasem” i do przezwyciężania go wznoszono materialne obiekty, monumentalne pomniki, które oprzeć się miały przemijaniu. Stąd zrodziło się marzenie nieszczęsnego, zniewolonego narodu, by wznieść Kościuszce pomnik okazały, prosty i na wieczność – pomnik-mogiłę.

Miejsce sypania Kopca Kościuszki wybrano na wzgórzu zwanym Sikornikiem lub bł. Bronisławy, nieopodal kapliczki, z którą tradycja wiązała pu­stelniczy żywot świątobliwej norbertanki z XIII w., łączonej przez legendę siostrzanym węzłem ze św. Jackiem Odrowążem. Do założenia podsta­wy pomnika przystąpiono uroczyście w poniedziałek 16 października 1820 r., więc nazajutrz po trzeciej rocz­nicy zgonu Kościuszki. U pod­stawy złożono ziemię zebraną z pola bitwy racławickiej. Przemawiał były generał wojsk Księstwa Warszawskie­go Franciszek Ksawery Paszkowski, daleki krewny Na­czelnika, jego adiutant i sekre­tarz w okresie paryskim oraz spadkobierca mienia osobiste­go.

Mowa, choć powściągliwa, Mogiła-Pomnik Kościuszki zwana potocznie Kopcem nie była pozbawiona śmiałych „nadzieję odrodzenia”, gdyż „nic wspanialszego, nic droższego dla ludzi niż niepodległość”. Zawierała też znamienną apostrofę do ludu polskiego, „bez którego nic wspaniałego, nic dobroczynnego naród wykonać nie może”. Mowa ta wskazywała już na symboliczne znaczenie mającego powstać po­mnika jako znaku nadziei i zmartwychwstania. Paszkowski objął także kie­rownictwo Komitetu nadzorującego budowę. O fakcie informowano m.in. Jeffersona w Stanach i La Fayette’a we Francji. Założenie podstawy mogiły nie było więc jakąś partykularną uroczystością. Cały cywilizowany świat miał się dowiedzieć, że w Krakowie wznosi się mogiłę jako pomnik dla Ko­ściuszki. Świadek krakowskiej przysięgi, który też pokazał nam ją na swym obrazie, a również uczestnik sypania Kopca, krakowski malarz Michał Stachowicz dobrze w swym sztychu i malowidle oddał nastrój entuzjazmu, który towarzyszył przystąpieniu do dzieła i nie opuszczał społeczeństwa w ciągu trzech lat prac budowlanych. Robota przy budowie była zorganizo­wana i płatna, ale nie brakło ochotników ze wszystkich zaborów. Równie wielka była ofiarność na ten cel. Wśród tysięcy darczyńców znaleźli się dawni podkomendni, towarzysze broni i przyjaciele Naczelnika, byli ludzie róż­nych stanów, wyznań i korporacji, by wspomnieć gen. Karola Kniaziewicza, gen. Józefa Zajączka, podówczas lojalnego carowi namiestnika Królestwa Polskiego, czy Juliana Ursyna Niemcewicza, księdza Stanisława Staszica, Joachima Lelewela, Jan Śniadeckiego, Józefa Bema – podówczas kapitana, a także księcia Adama Czartoryskiego i jego matkę Izabellę z Puław. Składki złożyła też gmina żydowska z Kazimierza i loże wolnomularskie z Krako­wa, Warszawy i Grodna.

Na koniec Komitet zarządzający budową mogiły-pomnika dla Tadeusza Kościuszki wydał w Krakowie w 1826 r. Pamiętnik budowy Pomnika, który roz­poczyna się apostrofą: „Narodzie, pamiątkę własnego twego dzieła tobie poświęcamy”. Książka zawiera odezwy, dokumenty, plany, ale nade wszyst­ko tysiące nazwisk Polaków ze wszystkich zaborów wraz z wyszczególnie­niem ofiarowanych kwot. Głęboki jest społeczny przekrój tej narodowej skład­ki. Dawali wszyscy, od najmożniejszych po biedaków, dawali kwoty tysięczne i groszowe. To jedna z największych inskrypcji w dziejach Polaków. Po wznie­sieniu Kopca Komitet pozostał na straży tej narodowej pamiątki. Odnawia­jąc się w każdym pokoleniu, strzeże godności miejsca, czuwa nad jego sta­nem i pielęgnuje pamięć Kościuszki. Komitet jako historyczny opiekun Kopca nieprzerwanie pełni swą służbę do dziś.

W r. 1834 Komitet wyregulował starą gospodarczą drogę wiodącą ze Zwierzyńca pod Kopiec i obsadził ją drzewami, a w r. 1844 utwardził na­wierzchnię gościńca i nazwał go aleją Waszyngtona. Tą aleją szły i idą do dziś na Kopiec Kościuszki pokolenia krakowian oraz pielgrzymów i wę­drowców z Polski i świata.

Powstanie krakowskie 1846 r. położyło kres Rzeczypospolitej Krakow­skiej, miniaturowej namiastce Polski – kraiku, który można było objąć wzro­kiem ze szczytu Kopca Kościuszki, ustanowionego przez mocarstwa zabor­cze na kongresie wiedeńskim i pozostającego pod ich kuratelą. Teraz Au­striacy zajęli Kraków, który postanowili nowocześnie ufortyfikować, czy­niąc zeń twierdzę. Wtedy to, w latach 1848–1850, wykupili tereny pod Kop­cem, skutkiem czego i sam pomnik w swym dotychczasowym charakterze został zagrożony. Z mogiły-pomnika, symbolu niepodległości, miałby stać się w rękach zaborcy doskonałym strategicznym punktem obserwacyjnym? Profancja! Komitet odstąpił zaborczym władzom wojskowym grunty wokół Kopca pod budowę fortu. Równocześnie umowa wyłączała z kompetencji Austriaków sam Kopiec oraz gwarantowała swobodny doń dostęp codzien­nie od świtu do zmierzchu z wyjątkiem czasu zagrożenia wojennego lub z powodu innych wojskowych konieczności.

Austriacy zobowiązali się też wybudować wokół Kopca ceglany mur oporowy odgraniczający go od wznoszonego fortu, a także zbudować izbę strażnika Mogiły i odbudować kapliczkę bł. Bronisławy w rekompensacie za zburzony stary kościółek. Prawa Komitetu zostały więc obronione/ ale już wkrótce, gdy postanowiono wreszcie zwieńczyć szczyt Kopca głazem tatrzańskiego granitu, co odwlekano od początku z uwagi na nieustabilizowanie gruntu – Austriacy warunkowali przyzwolenie wzajemną zgodą Ko­mitetu na zamieszczenie tam swej flagi. Na to Komitet zgodzić się nie mógł. Wreszcie sam cesarz Franciszek Józef I dał placet na zwieńczenie Kopca gła­zem, co nastąpiło w 1860 r. Wtedy też wpisano Kopiec do ksiąg wieczystych na własność Narodowej Fundacji Pomnika Tadeusza Kościuszki. Nie była to fundacja w rozumieniu osoby prawnej. Ufundowany przez naród Kopiec był jego własnością. Naród był fundatorem i właścicielem. Reprezentantem zaś tej fundacji był Komitet, który zarządzał tą narodową własnością i pa­miątką. I choć nigdzie nie zarejestrowany, miał poważanie i szacunek nawet u zaborczej administracji.

Wojna austriacko-pruska w 1866 r. zamknęła swobodny dostęp na Ko­piec. Potem nastąpiła era autonomii galicyjskiej. Gdy latem 1880 r. bawiący w Krakowie cesarz pragnął odwiedzić Kopiec Kościuszki, wówczas Komitet przywitał go u stóp pomnika, chcąc zaznaczyć jego odrębność od fortu. Ko­mitet w istocie traktował Kopiec Kościuszki i tę „jedną morgę wiedeńską ziemi” u podstawy jako ostatni skrawek suwerennej, wolnej Rzeczypospoli­tej, gdzie zaborca, a choćby i sam cesarz mógł być tylko gościem.

W latach I wojny światowej Austriacy znów zamknęli wstęp na Kopiec Kościuszki, ale 6 sierpnia 1914 r. z krakowskich Oleandrów, z Błoń, spod Kopca i Wawelu ruszyła I Kompania Kadrowa i za nią kolejne szare kompa­nie Strzelców Piłsudskiego, by spełnić testament polityczny Kościuszki. Zaś przypadające na schyłek wojny w 1917 r. 100-lecie śmierci Naczelnika Insu­rekcji znów uprzystępniło jego symboliczną mogiłę społeczeństwu oddy­chającemu już nadzieją niepodległości.

W r. 1919 Komitet Kopca złożył sprawozdanie ze swej bez mała stulet­niej służby Sejmowi Ustawodawczemu oraz Naczelnikowi Państwa jako le­galnym i najwyższym władzom odrodzonej Rzeczypospolitej, równocześnie pragnąc przekazać Mogiłę w ich dyspozycję. Nie został jednak Kopiec Ko­ściuszki przejęty na dobro Skarbu Państwa, nie powołano żadnego ciała administracyjnego, które by zarządzało Kopcem, ani też nie podporządko­wano go żadnemu organowi władzy państwowej. Kopiec nadal pozostał w księdze hipotecznej jako Narodowa Fundacja, a Komitet jako jej reprezen­tant i zarządca został uznany w jego dotychczasowych obowiązkach. Wyra­zem tego jest układ zawarty w Krakowie l lipca 1924 r. między reprezentan­tem Rządu Rzeczypospolitej Polskiej a Komitetem. Na mocy tego układu Rząd zobowiązał się do finansowego wspomagania bieżącej konserwacji. De facto Komitet nadal sam borykał się z uciążliwymi problemami Kopca. W r. 1937 staraniem Komitetu został Kopiec wpisany do rejestru zabytków. Jako taki podległ ochronie prawnej i opiece ze strony państwa.

Wielkie zagrożenie dla Kopca pojawiło się w czasie II wojny i okupacji niemieckiej. Rezydującego na Wawelu generalnego gubernatora Hansa Franka drażnił widok na ten symbol polskości i w r. 1941 wydał on nakaz niwelacji Kopca Kościuszki. Zachowała się na szczęście tylko makieta, jak by to miało wyglądać. Tymczasem Komitet, który w czasie wojny ponosił dotkliwe stra­ty personalne – konspiracyjnie nadzorował Kopiec.

Czymże więc jest ten Kopiec-Mogiła wzniesiony, jako pomnik dla wo­dza i bohatera, ukoronowany głazem tatrzańskiego granitu? Jest w nim zie­mia z pól ostatnich bitew I Rzeczypospolitej, tych zwycięskich, jak Dubienka i Racławice, i tej fatalnej pod Maciejowicami. Ale w r. 1926, w 150-lecie powstania Stanów Zjednoczonych, Amerykanie przywieźli i złożyli w Kop­cu ziemię z pól bitewnych o niepodległość Stanów Zjednoczonych, ziemię z Yorktown i Saratogi – na świadectwo i przypomnienie udziału Kościuszki w tamtych walkach. I jeszcze raz, w 1995 r., złożyliśmy w Kopcu ziemię amerykańską. Nie tylko więc ziemia polska jest w Kopcu Kościuszki, lecz także ziemia narodu, który jako pierwszy w nowożytnych dziejach wybił się na niepodległość. Stąd też w szczególnych momentach nad Kopcem obok flagi polskiej powiewa również flaga Stanów Zjednoczonych i obok Mazurka Dąbrowskiego rozbrzmiewa hymn Stanów Zjednoczonych. Kopiec jest pełen symbolicznych znaczeń. Naprzód sam Kopiec – mogiła, ona zawsze znaczy zmartwychwstanie. Dla tych, którzy go wznieśli, był jak pieśń Legionów: Jeszcze Polska nie zginęła, dla następnych był widomym znakiem nadziei i wia­ry w powrót do suwerennego bytu. Został zbudowany na znak niepodległo­ści. Był miejscem patriotycznych, wolnościowych manifestacji Polaków. Kra­kowianie zawsze odwiedzali go często i tłumnie, zwłaszcza w poniedziałek wielkanocny po sławnym salwatorskim odpuście – Emausie. Wtedy ziele­niący się wiosenną trawą Kopiec jeszcze dobitniej przemawia swą ukrytą treścią symboliczną, że wieczna i nieśmiertelna jest idea niepodległości. Głaz na szczycie Kopca z najlakoniczniejszą inskrypcją „Kościuszce” jest symbo­lem trwania i pamięci.

Jak droga jest ta ziemia z Kopca Kościuszki, świadczą fakty. Do wspól­nego grobu gen. Juliana U. Niemcewicza (zmarł 1841) i Karola Kniaziewicza (zmarł 1842) w podparyskiej Montmorency „wsypano wziętą z mogiły Ko­ściuszki garść ziemi”. W 1926 r. ziemię stąd położono pod fundament po­mnika Kościuszki w Hudson, w r. zaś 1928 – w Paryżu pod fundament po­mnika Mickiewicza, w r. 1932 – w Waszyngtonie pod pomnik prezydenta Wilsona, który zaskarbił sobie pamięć Polaków orędownictwem za niepod­ległą Polską. W r. 1936 przeniesiono ziemię z Kopca Kościuszki na Sowiniec, gdzie zaczęto wznosić Kopiec Niepodległości im. Józefa Piłsudskiego. I wresz­cie w r. 1967, w 150-lecie śmierci Kościuszki, urnę z ziemią z Kopca przewie­ziono do utworzonego właśnie muzeum w Solurze.

Został Kopiec według romantycznych wizji zbudowany na „znak wiecz­notrwały”. Edmund Wasilewski pisał:

Widzisz tam górę na górze,
Jak czerni się uroczyście:
Choć z Tatrów nadciągną burze,
Ona trwać będzie wieczyście.
Ona po wieków głębinie
Święta, nietknięta, przepłynie.

Przecież jednak nic, co ręką ludzką wzniesione, nie jest niewzruszalnie trwałe w swej fizycznej naturze. Budowla ta od początku kryła słabości wynikające z niedoskonałości ówczesnej techniki wznoszenia tego rodzaju konstrukcji ziemnych. Słudzy Kopca, kolejni prezesi Komitetu, sprawujący swój urząd honorowo- i dożywotnio oraz towarzyszące im osoby – ludzie dobrej woli – robili co mogli. Nie proszeni i nie dziękowani, a do r. 1918 i długo po 1945 r. działający bez upoważnienia władzy, przeżywali niejedną zgryzotę, dźwigając brzemię tej góry ziemi, pełniąc swą trudną służbę wo­bec symbolu. Prowadzili bieżącą konserwację, często własnym ekspensem prezesów likwidowano szkody, łatano, zabliźniano osuwiska. Była to za­wsze robota herkulesowa, przerastająca siły tego grona społeczników. Ni­gdy też nie starczało pieniędzy.

Zwłaszcza po 1945 r., mimo chętnego powoływania się na kościuszkow­ski demokratyzm – rok 1946 upłynął pod hasłem 200-lecia urodzin Naczel­nika – władza o Kopiec nie dbała. W 1951 r. Karol Estreicher, który przejął sprawy Kopca ­i Komitetu od schorowanego Karola Rollego pisze: „Czasy są trudne nad wyraz. Na Kopcu panuje UB i milicja. Mieszka tam nasz stróż Szczepanek, który pobiera wstępy. Milicja ma do Komitetu Kopca ciągłe pretensje, toż samo magistrat […] Nie jesteśmy nigdzie zarejestrowani jako Obywatelski Komitet, nie mamy statutu. Uzupełniamy się przez kooptację. Siedzimy cicho. Tak żyjemy jakoś i pilnujemy, aby się Kopcowi nie działa krzywda. Ale dziś trudniej niż dawniej […] Równocześnie są na Kopiec cią­głe zamachy. Radio, dekoracje i ognie sztuczne, maszty i chorągwie, ostrze­gawcze światła dla samolotów. Trzeba Kopca bronić”. Jest wszak Kopiec miejscem raczej zadumy i refleksji niż festynu.

Z upływem czasu kondycja Kopca Kościuszki słabła, a naprawy lat 70. i 80. XX w. osłabiły jego strukturę. Na koniec powodziowe ulewy 1997 i 1998 r. spowodowały ostateczną katastrofę. Jednak zrujnowane można, trzeba i na­leży dźwigać z ruiny. Zaraz tedy nie kto inny, tylko Komitet – opiekun po­mnika – zaczął zabiegać i wołać o ratunek dla narodowej pamiątki. Przygo­towano projekt odbudowy technologicznie nowoczesny, z zastosowaniem nowych sprawdzonych materiałów. Marzyło się, by odbudowa Kopca Kościuszki, usypanego kiedyś przez naród w romantycznym porywie serc, była teraz wielką inwestycją narodową i państwową. Wkrótce jednak okazało się, że kondycja społeczeństwa nie udźwignie ciężaru odbudowy swej wła­sności. Tym bardziej więc zabiegano o pieniądz publiczny, państwowy. W ta­kich to okolicznościach zmieniono kwalifikację prawną Kopca Kościuszki jako ciała hipotecznego – wpisując go teraz na dobro Skarbu Państwa. Któż bowiem, jak nie suwerenna Rzeczpospolita może najlepiej zabezpieczać i gwa­rantować narodową własność. W końcu mimo trudności znalazły się pienią­dze. W znacznej mierze popłynęły one z Narodowego Funduszu Rewalory­zacji Zabytków Krakowa przez Kancelarię Prezydenta RP. Zebrane fundu­sze uzupełnił symboliczny grosz ze składki społecznej. Roboty rozpoczęte 5 grudnia 1999 r. zamknięto w niespełna trzech latach. Mimo ogromu ludz­kich potrzeb kosztem milionowych kwot odbudowaliśmy ten pomnik naro­dowej pamięci. Roboty remontowe przeprowadziło wyspecjalizowane przed­siębiorstwo z zastosowaniem nowoczesnych materiałów i technologii. Nie­ustanna też była troska opiekunów pomnika o odbudowę.

Z powodu całkowitej destrukcji górnej części nasypu – Kopiec pękał przez pół i osuwały się masy ziemi – trzeba było zacząć od zdjęcia wieńczącego go głazu i rozebrania górnej części stożka. Spowodowało to czasowe zniknięcie jego sylwetki z panoramy i perspektyw Krakowa. W ostatniej fazie odbudowy w głowicy Kopca, pod kilkutonowym głazem granitu, złożyliśmy uro­czyście dowody naszej wierności ideałom – plakietkę „Solidarności” z r. 1980, czarno emaliowany krzyżyk z Orłem polskim z okresu stanu wojennego, Konstytucję III Rzeczypospolitej z 1997 r. jako swoisty owoc zwycięstwa tam­tego ruchu, monetę srebrną wybitą w dwudziestolecie pontyfikatu Jana Pawła II oraz teksty homilii i przemówień z wizyty papieża w Polsce w sierpniu 2002 r., pośród których jest Orędzie miłosierdzia.

W dniu 10 listopada 2002 r., w wigilię święta Niepodległości, został Ko­piec uroczyście przez prezydenta Rzeczypospolitej, Aleksandra Kwaśniewskiego, oddany narodowi jako „wiecznotrwały znak niepodległości Polski i solidarności narodów w imię dobra ludzkości”. Kopiec Kościuszki jest toż­samy, bo odbudowany z tej samej ziemi, a zarazem jest nowoczesną, mocną budowlą geotechniczną, która teraz – taką mamy nadzieję – pozwoli się speł­niać romantycznym wizjom poetów w najdalszych pokoleniach.

Ma ten Kopiec swoje miejsce w malarstwie i literaturze pięknej. Widać go w romantycznych pejzażach Jana Hruzika, Aleksanra Płonczyńskiego, Jana Nepomucena Głowackiego. Bogusz Zygmunt Stęczyński w 1850 r. wy­konał siedem widoków widnokręgu z Mogiły Kościuszki. Najpiękniej jed­nak wyobraził go Stanisław Wyspiański w swym cyklu pastelowych wido­ków z okna pracowni w 1904 i 1905 r. Wiersze o Kopcu pisali Kornel Ujejski, Edmund Wasilewski, Maria Jasnorzewska-Pawlikowska. Był pod jego uro­kiem Stefan Żeromski. Kilkakroć napomykał o nim Jan Paweł II.

Kopca Kościuszki nie można było nie odbudować. Dziś trudno już sobie wyobrazić starą stolicę Polski bez górującej nad nią na wzgórzu bł. Bronisła­wy Mogiły Naczelnika widocznej z wielu miejsc. Widocznej tak pięknie po­nad Błoniami, w prostej jak strzała perspektywie ulicy Piłsudskiego, z Plant pod Uniwersytetem. Z Salwatora wiedzie doń cienista aleja Waszyngtona, którą podążają wciąż nowe pokolenia spacerowiczów i wędrowców. Wiele jest treści w nazewnictwie tej przestrzeni. Tkwi Kopiec Kościuszki w pano­ramie starej stolicy jak Wawel i mariackie wieże, wieże i kopuły krakow­skich kościołów. Szczyt Kopca wciąż jeszcze może być miejscem zachwytu urodą polskich pejzaży. Można stąd zobaczyć nurt Wisły, „rzeki naszych dziejów” i Beskidy, od Śląskiego po Sądecki, z wypiętrzonym kształtem Ba­biej Góry, i majestatyczne Tatry na południu. Ku wschodowi ściele się w dole królewskie miasto i czarna ława Puszczy Niepołomickiej, zaś na północnym wschodzie żyzne, złociste proszowicko-miechowskie niwy. Na północ wzrok biegnie ku wyżynnej Jurze białych wapiennych skał – hen! ku Częstocho­wie. Na zachód widać skrawek Śląska, ale „oczyma duszy” można stąd doj­rzeć i objąć całą Polskę, bo Kopiec Kościuszki jest szczególnym punktem na serdecznej mapie Polski, jest miejscem refleksji nad niezbywalnymi warto­ściami narodowymi i ogólnoludzkimi. Jest wreszcie ten Kopiec zabytkiem szczególnego rodzaju, lecz nie tylko z uwagi na materię pomnika, który na znak niepodległości wzniósł kiedyś zniewolony naród, ale też ze względu na bogate treści symboliczne i ideowe, w które spowiły go pokolenia. Jest Kopiec Kościuszki ważnym miejscem pamięci w polskiej przestrzeni. Będąc w Krakowie wstąp na Kopiec.

 

Nota bibliograficzna

  1. Francić, Kopiec Kościuszki – historia znaczeń, [w:] Kościuszce w hołdzie, praca zbior. pod red. M. Rokosza, Kraków 1994, s. 185–237
  2. Gordziałkowski, Dzieje Komitetu Kopca Kościuszki (1820–1994), [w:] Kościuszce w hołdzie, op. cit., s. 85–184
  3. Lewicki, Dzieje Kopca Kościuszki, Kraków 1946

Pamiętnik budowy Pomnika Tadeusza Kościuszki przez Komitet Zarządzający tą budową wydany, Kraków 1826

180 lat Kopca Kościuszki. Materiały z sesji naukowej odbytej 15 kwietnia 2000 roku, Towarzystwo Miłośników Historii i Zabytków Krako­wa, Kraków 2001

 

*    Z książki Mieczysława Rokosza pt. Na szańcach pamięci. Szkice z dziedziny tradycji i tożsamości, Księgarnia Akademicka, Kraków 2003, s. 221–230

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz